Niedawno przyjętą w polskiej kulturze korporacyjnej angielską nazwę „dress code” przetłumaczyć można jako pewien kanon ubierania się, obowiązujący w danym środowisku (związanym z rodzajem wykonywanej pracy, zainteresowaniami, miejscem zamieszkania itp.), który wyznacza określone reguły i zasady ubioru obowiązującego w danej sytuacji. Dress code to pojęcie dość nowe w polskich realiach, w związku z czym cały czas ewoluuje i precyzuje swoje znaczenie.
Niektórzy mogą zapytać: ale co to dokładnie jest ten dress code i gdzie go mogę zobaczyć? Już śpieszę z odpowiedzią na to pytanie. Kochani, wystarczy, że rano, w drodze do pracy, zamiast prawie rysować nosem ekran swojego bajeranckiego telefonu, podniesiecie głowy i rozejrzycie się po zatłoczonym autobusie lub tramwaju. Naprawdę, wystarczy ta jedna czynność, a dress code sam, niczym tresowany piesek, wyskoczy przed szereg i zacznie ujadać tak głośno, że nie sposób będzie go Wam zignorować. Gdy omiatając współpasażerów wzrokiem ominiecie niewyspanych studentów i ogromną liczbę starszych babć, które z torbami i koszykami spieszą się o 7 rano nie wiadomo gdzie, zauważycie, że znaczna część pozostałych podróżujących ubrana jest niemal w jednakowym stylu (może nawet Wy też). Stonowane kolory, podobne aktówki, zbliżone kroje garniturów i garsonek oraz dalekie od ekstrawagancji obuwie to właśnie dress code związany z pracą na stanowiskach mających do czynienia z klientem. Etykieta ubioru w bankach, punktach obsługi klienta, w biurach, na poczcie i w setkach innych miejsc wymaga stosowania skromnej garderoby. W kontakcie z klientem liczą się nie ubrania, a twarz, słowa i to, co one wyrażają.
Ubiór określa naszą wiarygodność, wpływa na ocenę pracownika przez przełożonego i może poprawiać kontakt z innymi ludźmi. Estetyka i wyważenie w tym przypadku biją na głowę jaskrawe kolory i nowoczesne wzory. Klientowi łatwiej się skupić na słowach przekazywanych mu przez rozmówcę ubranego w neutralne, nierzucające się w oczy ubrania, ponieważ nic nie rozprasza jego uwagi i może całkowicie poświęcić się sprawie. Inaczej jest w sytuacji, gdy po drugiej stronie stołu zamiast stonowanego urzędnika siedzi jaskrawa papuga. Nie wiadomo wtedy czy skupiać się na krwistoczerwonej szmince na ustach, asymetrycznych wzorach bluzki, neonowych paznokciach, butach na koturnie, o których marzymy, ale na które niestety na razie nas nie stać czy na słowach, które gdzieś w tym wszystkim łatwo przeoczyć.